piątek, 1 maja 2015

Wyjazd za granicę. Urlop za granicą. Dobrodziejstwa internetu.

Majówki. Któż ich nie lubi? A niebawem także wyjazdy na urlopy czy też przedłużone weekendy związane z odpoczynkiem i/lub zabawą. Dzięki internetowi możemy wszystko szybko i gładko pozałatwiać, np. zarezerwować noclegi, ułożyć plan zwiedzania, zaplanować drogę do celu, wyszukać restauracje i bary, które chcemy odwiedzić. Mało tego. Będąc już na zasłużonym wypoczynku mamy możliwość przelać pieniądze online, jeśli nam się nagle jakiś nieopłacony rachunek przypomni. Albo możemy na spokojnie posurfować w sieci z tabletem czy laptopem na kolanach, pijąc zimne piwko/sok/winko/drinka. W końcu mamy czas, żeby na spokojnie poczytać opinie o aparcie fotograficznym, lodówce czy też butach do biegania, które zamierzamy niedługo kupić. Ba, wręcz możemy kupić te buty, spodnie, kosmetyki, siedząc pod drzewkiem/parasolem i mimochodem słuchając ptaków. A gdy po urlopie wrócimy do domu, możliwe, że paczka z naszym zakupem będzie już czekała na poczcie na odbranie. Czego chcieć więcej? W moim przypadku istotną rolę odgrywa także możliwość doładowania telefonu przez internet. Spytacie, czemu nie posiadam komórki na abonament. Owszem, miałem i taką. Jednak od kilku lat w związku z trybem życia, jaki prowadzę, postanowiłem przejść na system prepaid. I jestem bardzo zadowolony. Daje mi on niesamowitą wolność od wszelkich umów. Ponadto niezaprzeczalny (i chyba nie do zahamowania) jest fakt, że coraz mniej ludzi wysyła zwykłe smsy przez operatorów komórkowych. Coraz więcej wiadomości przesyłamy przez programy czy aplikacje typu WhatsApp, Skype, FB, Viber itp., które działają jedynie, gdy mamy dostęp do internetu. Ja również korzystam z tych dobrodziejstw. Jeśli zaś chodzi o dzwonienie, to, przyznaję bez bicia, zdecydowanie wolę standardowe połączenia telefoniczne od tych internetowych. Raz że często w wielu miejscach internet nie jest jeszcze dostatecznie mocny, aby prowadzić rozmowy w wysokiej jakości, a dwa że męczy mnie umawianie się z moimi rozmówcami na daną godzinę etc. (nie wspominając o takich problemach jak: brak głosu w skype/nic nie słyszę/mikrofon nie działa). Wiadomo, aby rozmawiać przez takiego skypa, obie strony muszą mieć w tym samym czasie dostęp do szybkiego internetu oraz do sprzetu, który tego skypa odbiera. Dlatego też nie zadzwonię przez ten program do mojej kochanej babci albo chrzestnej, z którą utrzymuję dobre kontakty. Moi rodzice co prawda potrafią obsługiwać komputer (a nawet tablet!) i internet, ale jednak cenię sobie swobodę dzwonienia do nich, kiedy mam potrzebę albo ochotę. I telefon na kartę prepaid zdecydowanie mi wystarcza. Dlatego oprócz do pracy, zakupów czy zywkłego przeglądania stron używam internetu do zamawiania wielu usług, a głównymi z nich są właśnie robienie przelewów oraz doładowywanie mojego telefonu (a środki na konto wciąż przesyłam za pomocą serwisu Fonmoney.)
A jak jest u Was, drodzy Czytelnicy? Czy wyjeżdżając na ferie, urlopy zabieracie ze sobą "większy" sprzęt typu laptop, tablet do "nurkowania" w internecie, czy raczej wolicie odpocząć od świata wirtualnego?